Ciemny Dotyk lasu, czyli tanie może być… dobre!

Od czasu do czas (rzadziej niż częściej) udaje mi się wyłowić jakąś perełkę z pośród morza nijakości. Perfumy, które kosztują grosze, a pachną jak produkty kilkukrotnie droższe. Czasem w rozmowach z osobami, które chętnie sięgają po wyroby „firm” „Hogo Boos”, „Paco Raben”, czy w najlepszym przypadku FM, na pytanie dlaczego używasz podróbek/kopii najczęściej pada odpowiedź „bo markowe perfumy są drogie”. Prawdą jest, że wyższa półka sporo kosztuje, ale całkowitą nieprawdą z kolei, że nie można kupić dobrych, markowych perfum w naprawdę niskich i atrakcyjnych cenach. A jakość tych wód jest nieporównywalna z tamtymi.

Zacząłem w ten deseń nie bez powodu, albowiem recenzowane dziś perfumy należą właśnie do tej grupy, czyli zapachów bardzo tanich, ale oferujących bardzo wiele.

Przeglądając katalogi perfumerii internetowych, co jakiś czas trafiam na coś co zaciekawi, a czego nie znam – nawiązując do wstępu. Najczęściej są to rzeczy niedrogie, o mało mówiących nazwach i niestety najczęściej niewiele więcej warte niż wspomniane podróbki i kopie. Tym razem było inaczej – w oczy rzuciły mi się perfumy Franck Olivier „Black Touch”. Marka całkowicie mi obca – dopiero później poszperałem i dowiedziałem się kilku ciekawostek, m.in., że nie jest to zupełnie nowy „wynalazek”, ale firma działająca we Francji już od dawna (choć perfumami zajmująca się od stosunkowo niedawna). Wzrok przyciągnął ciemny kolor flakonu i dosyć intrygujący skład. Szybka „kontrola” w sieci (niewiele mówiąca, mało komentarzy na portalach perfumeryjnych), decydująca opinia znajomego z forum (dzięki Peter) i zamówienie „w ciemno”.
Nie rozczarowałem się.

Black Touch, to perfumy które oscylują bardzo blisko kręgu zapachowego wyznaczanego przez Terre d’Hermes. Na tyle blisko, żeby można było nazwać je podobnymi, jednak nie w takim stopniu co by równocześnie uznać za kopię. Terre jest tu bowiem dobrym wzorcem, a nie – mówiąc kolokwialnie – zerżniętym pomysłem. W przypadku aromatów wychodzę z założenia, że znacznie lepiej jest sięgać do najlepszych źródeł w swoich inspiracjach, niźli tworzyć pseudo oryginalne gnioty.

Woń, którą promieniuje Czarny Dotyk trudno jest mi klarownie opisać. Przede wszystkim nie rozpoznaję poszczególnych składników i odbieram ją całościowo (z przejściami), wyjątkiem są chyba tylko wetiwer i paczula na samym końcu. Wiecie już , że w jakimś stopniu przypomina Terre, ale to „przypominanie” występuje głównie w bazie zapachu, a więc w ostatniej (najdłuższej jego części) w postaci mocno omszałych, wilgnych kamieni. O ile jednak u Hermesa (przynajmniej na mojej skórze), odbierałem to jako wrażenie bardzo surowe i selektywne, to Olivier jest zdecydowanie cieplejszy i przyjemniejszy w odbiorze dla mojego nosa, mimo że całe perfumy odbieram nawet ciemniej i mroczniej niż „Ziemię”. W otwarciu, czuję dokładnie to co wygrawerowane jest na flakonie – drzewa. Las nieco zielony, ale przede wszystkim ciemny i mistyczny. Ta faza rozpościera bardzo zjawiskową aurę. Środkowa partia kompozycji również pokazuje się od ciekawej strony, po pewnym czasie zacząłem bowiem wyraźnie wyczuwać akcent, jakby… „mechaniczny”, „silnikowy”, fani farfała (czyli Fahrenheita) zapewne wiedzą co mam na myśli. Nie dominuje on jednak tej fazy, a jest ciekawym dodatkiem komponującym się z drzewnym wydźwiękiem tego co wcześniej. W żadnym z etapów trwania nie odbieram jakiejkolwiek dysproporcji, czy braku harmonii. Wszystkie nuty się bardzo ładnie równoważą. Wrażenia z noszenia wody są mocno pozytywne – mając na sobie Black Touch czuję się otoczony jakąś specyficzną, ciepłą ale równocześnie tajemniczą aurą.

W kwestii technikaliów, to i tu jest bez zarzutu – trwałość spokojnie 7-8 godzin, przy umiarkowanej, ale wyczuwalnej projekcji. Bardzo spodobał mi się flakon, nie jest to dzieło sztuki ale jest bardzo konkretny i świetnie koresponduje z zawartością, a wygrawerowane na nim drzewo… no cóż, rzeczywiście znajdziemy je w środku. Nie przypadkowa jest także nazwa – trafiająca chyba w istotę tego co czujemy, widać że ktoś solidnie pracował zarówno nad odbiorem całości jak i poszczególnych jej części, temat jest dobrze przemyślany i to dodatkowy plus.
Ile więc kosztuje „Franck„? Pięćdziesiąt parę złotych… Czegóż chcieć więcej?

Krótko mówiąc męski, ciemny, delikatnie słodkawy, wieczorowy (ale i codzienny) zapach za śmieszne pieniążki, przewyższający często znacznie droższą konkurencję. A ponieważ zakupiłem flakon, to i wam go zarekomenduję.

Kompozycja: 5
Moc: 3(+)
Trwałość: 4
Flakon: 5(-)

Nuty:
Umysł: bergamotka, grejpfrut, przyprawy, kardamon
Serce: jaśmin, afrykański kwiat pomarańczy, geranium, karaibska magnolia
Baza: wetiwer, piżmo, paczuli, cedr, wanilia

PS. Perfumy zakupiłem w internetowej perfumerii, a ponieważ to mój blog pozwolę sobie na odrobinę reklamy, głównie ze względu na bardzo sympatyczną korespondencję z perfumerią i  jakość obsługi. Jest to również jedno z tych miejsc w sieci, które z czystym sumieniem mogę polecić do kupowania perfum, a mianowicie: perfumy-perfumeria.pl.
I żeby była jasność – nic z tego „polecenia” nie mam, ale dobre rzeczy – czy to perfumy, firmy, produkty, usługi, itd – po prostu warto doceniać.

ps2. Po pewnym czasie zdecydowałem się podnieść ocenę Black Touch, jest lepszy niż na początku myślałem 🙂

W sieci pojawił się spot więc dodaję, szczególnie że jest całkiem udany…. Przypomina mi nieco reklamę Antidote V&R – w klimacie. Jest plastyczny i estetyczny (tylko śmisznie gadają).

10 thoughts on “Ciemny Dotyk lasu, czyli tanie może być… dobre!

  1. Czy zima jest odpowiednia pora na użycie tego zapachu czy poczekać z zakupem do wiosny? Jestem dopiero początkujący w kwestii perfum, zarazem bardzo młody (ciagle w liceum), a zapach wydaje się być dla mnie idealny. Połączenie Terre i Encre Noir to jest właśnie to czego oczekuje od perfum 😉 Reasumując, czy na codzienne noszenie do szkoły, sporadycznie na wyjścia jest on zapachem odpowiednim, biorąc pod uwagę porę roku?
    Pozdrawiam,
    MB

    Polubienie

  2. Z całą pewnością zapach męski, ale niezbyt powalający.Po wielu pozytywnych opiniach na różnych forach, czy też jak tutaj na blogu zdecydowałem się na zakup. Niestety muszę stwierdzić, że zapach chociaż interesujący, to jednak nie jest do końca ten zapach którego szukałem. Wyobrażałem go sobie troszkę inaczej, jako świeży las, a nie odrastający po pożarze.

    Polubienie

    • Prawdopodobnie nieporozumienie wynikło z niezrozumienia recenzji, czy też innego jej odbioru przez czytelnika. Zapachy ciemne, mroczne i ogólnie utrzymane w takim klimacie rzadko kiedy są świeże. Pojęcia „świeżości” niejako implikuje jasną barwę (choć nie zawsze, bo zdarzają się wyjątki) kompozycji. Niemniej w recenzji niegdzie nie pisałem, że Black Touch jest zapachem świeżym.

      Polubienie

  3. Witaj, jestem tu po raz pierwszy, zainteresował mnie opisywany zapach. Na ile Twoim zdaniem jest „męski”, np. w porównaniu z Terre d’Hermes? Zastanawiam sie nad zakupem, ale nie przepadam za nutami kolońskimi – wg. mnie w Terre d’Hermes ich nie ma, więc to porównanie wydaje mi się dość dobrą rekomendacją. Podpowiesz mi coś?
    Pozdrawiam,
    Mysza.

    Polubienie

    • Cześć,
      Zapach jest jednoznacznie męski, myślę że co najmniej w takim stopniu jak Terre, a chyba nawet bardziej wyraziście. Nie ma w nim nut kolońskich, to zupełnie nie ten rodzaj perfum. Z pewnością warto go kupić, szczególnie że jest dostępny bardzo tanio. Jeśli podoba ci się Hermes, to Black Touch nie rozczaruje.

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do belor Anuluj pisanie odpowiedzi