wieczorna deklaracja

deklPo tym, jak Cartier zdecydował się zreformulować jedno z największych dzieł zapachowych Jean-Claude Elleny, które posiadał w sowim portfolio – Deklarację, wydawało się że to definitywny koniec tego rozdziału jego twórczości. Perfumy po owym zabiegu zostały tak skutecznie wykastrowane, że pozostają tylko cieniem siebie samych i z pewnością nie jest to obecnie produkt godny zainteresowania. Stąd wieści o kolejnym flankerze nie wywołały u mnie żywszego zainteresowania a całe medialne zamieszanie przeszło bez echa. Tym większym było pozytywne zaskoczenie, kiedy wreszcie krople perfum wylądowały na mej samczej, zarośniętej gęstą szczeciną oraz podgrzybkami – klacie.

Kompozycja Declaration d’un Soir ma bardzo zbliżony do oryginału charakter. Zachowano charakterystyczny motyw przewodni, obecny nie tylko zresztą w protoplaście, ale przewijający się w innych także dziełach Elleny (np. Terre) oparty na efekcie wywoływanym w nosie przez specyficzne połączenie kminu z kardamonem. Główne zmiany dotknęły serca perfum. W zasadzie zabieg oparty na dodaniu róży wystarczył był dość mocno zmienić przebieg całej linii zapachowej, choć nie na tyle by nie dało się poznać, że to jednak Deklaracja. Róża nie jest tu samodzielnym bytem, a jedynie tłem, podkładem który ma za zadanie zmiękczyć odbiór aromatu. płatki rózTrudno mówić o tym jaka jest, to rodzaj przebłysku, czegoś co gra gdzieś w oddali, co czujemy ale nie identyfikujemy  w pierwszym odczuciu – wyraźnie, ale jedno powiedzieć można na pewno – jest bardzo subtelna i zwiewna. Dzięki takiemu zabiegowi, nie trzeba się zastanawiać czy pachnie ona męsko czy nie, gdyż nie zaburza struktury kompozycji a jedynie pięknie się w nią wkomponowuje, sama samczość zapachu z kolei lub jej brak wypływa z całości, ogólnego wrażenia. Jakkolwiek nie jest to konstrukt stricte różany, to uważam, że sposób ujęcia tego kwiatu w tych męskich przecież perfumach, jest po prostu mistrzowski. Perfumy są ciepłe, stonowane, urzekają prostotą i niewyrafinowaniem, które mimo to potrafi zachwycić – d’un Soir pachnie pięknie.

Obawy o parametry użytkowe wody także okazały się płonne, przez pełne 8-9 godzin cieszyłem się jej aromatem, nie mając problemów z wyczuciem go przy każdym powiewie wiatru. Jeszcze wieczorem leniwie snuł się za mną ciepły aromat sandałowca.

jean_claude_ellena_2

Nowy Cartier to perfumy bardzo komfortowe, których noszenie sprawia dużo przyjemności. Warunkiem, by tak było jest akceptacja dla specyficznego sznytu, który w swoich kompozycjach Elleny nieodzownie występuje ale jeśli podoba wam się oryginał, to nie mam wątpliwości, że i wersja wieczorowa będzie. Drobna uwaga co do nazwy, wydaje mi się, że przeznaczeniem Soir jest jednak dzień, to zdecydowanie perfumy casualowe, być może uznano, że róża dodaje jakiegoś wieczorowego nastroju, klimatu i magii? Nie wiem, jak by nie było – polecam.

Kompozycja: 4(+)
Moc: 3(+)
Trwałość: 4(+)
Flakon: 5(-)
SOB: 4(+)

umysł: czarny pieprz, kardamon, kminek,
serce: róża, gałka muszkatołowa,
baza: drewno sandałowe.

Dodaj komentarz